Do tekstu natchnął mnie materiał, który dziś pojawił się w Newsweeku.
Najlepszy kawałek: "Proszę pani, bez owijania w bawełnę. Jeśli ktoś chce odprowadzać podatek, to nie ma sprawy. Jeżeli nie, będzie 6 złotych na rękę."
I na podstawie tego oburzony dziennikarz pisze, żeby nie dać się oszukać. Ale zaraz, zaraz? Czy ktoś tutaj kogokolwiek oszukuje? Albo chociaż próbuje oszukać?
Kawa na ławę – masz 6 złotych. Teraz możesz sobie z nich kupić bułkę i mieć 5 (i żyć z wyrzutami sumienia, że nie zapłaciłeś podatku), albo oddać Urzędowi Skarbowemu i też mieć 5 (dokładnie 4,92), ale spokojne sumienie.
Przez takie teksty, jak wyżej pielęgnuje się hipokryzja w narodzie. Wynagrodzenie „na rekę” to jest część Twojego wynagrodzenia. Część całości. Reszta to są podatki i składki, które TY płacisz, a nie ktokolwiek inny. Nie ważne, czy pracujesz w korpo, warzywniaku, czy robisz zlecenia.
Opisana scenka to świetny przykład kompletnego nie rozumienia podstaw. Gość z warzywniaka dał wybór. Teraz zderzając to z tytułem tekstu „Jak szukaliśmy pracy na wakacje? [Nie daj się oszukać]” bardziej pasuje: „Nie bądź szczery, bo posądzą Cię o oszustwo”;)
Inną sprawą jest wysokość tego wynagrodzenia. Czy za 6 zł/h masz zamiar pracować? – to już jest Twoją prywatną sprawą, jak wyceniasz swój czas. Jeżeli oferta Ci nie odpowiada to po prostu jej nie bierz, ktoś się znajdzie, a jak się nie znajdzie, to zatrudniający zwiększy ofertę.
Czy tak trudno jest pojąć, że pieniądze nie rosną na drzewach?:)
link do teksu w Newsweeku: http://biznes.newsweek.pl/praca-na-wakacje-jak-nie-dac-sie-oszukac; fot.: freeimages.com